Spotkanie
Dziesiątego dnia miesiąca
Tiszri wszyscy zebrani w świątyni byli zatopieni w modlitwie. Tak się
przynajmniej wydawało chłopcu, który z uwagą obserwował nabożne miny i gesty.
On się czuł oszukany. Babcia mówiła mu o królu, który ma przyjść i uwolnić z
ucisku ich naród. Wyobraźnia ukazała mu wielkiego wojownika w przepięknej zbroi
i lśniącym mieczem. Zachwycił się swoją wizją i zapragnął go spotkać. Niestety
w świątyni oprócz zwierząt nie było nikogo wartego uwagi. Kiedy stary kapłan
poprowadził kozła na zbocze góry, zawiedziony chłopiec oddalił się od tłumu idąc
na północ od świątyni. Rozczarowany ze złością kopnął kamyk. Opadający kurz
poniósł go wprost pod stopy młodego mężczyzny, który z dala obserwował tłum.
Wystraszony chłopiec zrobił krok w tył, ale mężczyzna uśmiechnął się łagodnie i
wyciągnął do niego swoją dłoń. W słońcu zalśniła otwarta rana. Chłopiec
zachwycił się. To musi być ten wojownik!
Komentarze
Prześlij komentarz