Ojcze nasz

40 lat na pustyni mojego serca. Wołam do Ciebie w niemym krzyku. Ojcze! Nasz? Słowa rozbijają się o niebo. Dzieli nas przepaść ramion. Nieznana moc czułego dotyku. Ach, gdybym chociaż była owcą z twego pastwiska. Czyż pasterz nie gładzi jej runa, czyż się nią nie zachwyca? Pasterzu, któryś w niebie! Dotknij czule mojego serca. Tak wysoko do twych ramion, mimo, że wspinam się na palcach. Odwracasz wzrok? Święć się Imię Twoje. Tato. To ja. Czteroletnia. Szukam cię w twarzach obcych mężczyzn. Gotowa oddać serce. Za nic. Nie pozwól mi odejść w niebyt czucia. Przyjdź królestwo twoje! Ocal od potępienia własnych zmysłów. Bądź wola... Twoja?

Córko. Poznaj swoje imię, abym mógł cię ukochać.

Wolna


Komentarze

Popularne posty