Krótki poradnik duchowego savoir-vivre- Krok pierwszy: Wielkie, duchowe porządki

«Szymonie, synu Jana, czy miłujesz Mnie więcej aniżeli ci?» J 21, 15

W Biblii Bóg nie wykazuje się poczuciem humoru. Żaden z autorów natchnionych nie zanotował żartów Boga. Czasami jednak można wyczuć subtelną nutkę Boskiego poczucia humoru wplecioną między wersetami. Przecież radosnego dawcę miłuje Pan.  Choćby to pytanie Jezusa do Piotra: czy miłujesz Mnie więcej aniżeli ci? Brzmi trochę zabawnie zważywszy na fakt, że ów uczeń zaparł się już Go trzykrotnie, a w owym towarzystwie "aniżeli ci" znajduje się Jan, który jako jedyny wytrwał pod krzyżem. Jakąż trzeba mieć pokorę, aby przyjąć takie pytanie. Piotr od tego nie ucieka mimo, że właśnie roztłukło się o brzeg jeziora Galilejskiego jego marzenie o wielkości. Musiał usłyszeć to pytanie, aby uświadomić sobie, że jest słaby. Musiał go usłyszeć, aby ponownie przedefiniować słowo: miłość. Teraz już może oprzeć się na Jezusie. Sam już nic nie ma.

 Kiedy zapraszam kogoś ważnego do mojej życiowej przestrzeni staram się go godnie przyjąć. Okazuję mu swój szacunek poprzez uporządkowanie zbędnych rzeczy, aby stworzyć przyjazny klimat do porozumienia. Podobnie jest z Bogiem. Jeśli powiem "tak" dla Boga, ale nie oddam Mu wolnej przestrzenni mojego życia, to będą tylko puste deklaracje. Jestem wtedy bardzo podobny do Piotra, który próbował uciec przed krzyżem. Takim pierwszym środkiem czyszczącym jest szczera spowiedź. Jako człowiek mam w sobie dużą skłonność do relatywizmu i spłycania zła. Dopiero, gdy przed Jezusem otwieram swoje serce, a czynię to za pośrednictwem kapłana, to tylko on może dostrzec to co próbuję zakamuflować dla siebie. Jest to często bolesny zabieg, gdyż obnaża słabość. Ci co deklarują spowiedź bez pośrednictwa kapłana boją się konfrontacji z krzyżem. Powiedzieć po cichu lub bez świadków to nie to samo co obnażyć duszę przed Bogiem, za pośrednictwem kapłana. Jezus nie oszczędził Piotra przed taką konfrontacją. Piotr musiał zmierzyć się z wypowiedzianą na głos prawdą.  Skoro odnotował to pytanie Ewangelista Jan musiał być jego świadkiem, może nawet byli tam i inni uczniowie owi "aniżeli ci". To właśnie prawda jest wolną przestrzenią dla działania Boga. Czyli do Miłości.

 Następne kroki zrobi już Bóg. On bowiem umacnia do odsłonięcia kolejnej warstwy człowieka. Okazuje się bowiem, że człowiek ma i ciało i ducha. My często zatrzymujemy się tylko na pierwszej, spłycając swoje życie do materialnych potrzeb.  Duch często upomina się o swoje, ale zagłuszamy go hałasem świata. Kiedy przychodzi Jezus swoim czułym spojrzeniem przenika szafy naprędce przytkane grzechem. Wyrzuca z szuflady ukryte zranienia. Z kątów wymiata dyskretną pajęczynę pretensji. Trochę podobnie jak "wszędobylska teściowa", ale Bóg nie uczyni szkody na duszy, a jedynie przyniesie uzdrowienie.

 




Komentarze

Popularne posty