Portret Jezusa malowany słowem- ekspresyjny
Jezus zapłakał. A Żydzi rzekli: «Oto jak go miłował!» J 11, 35
Nużą mnie to słodkie obrazki Jezusa z serduszkiem lub misiem. Jeśli nawet ukazują jakiś promil prawdy o Bogu, to mam wrażenie, że ktoś chce mnie nakarmić zbyt dużą ilością słodkiego kremu zwanego tkliwością. Dość łatwo go kupić, trudniej strawić bez szkody na ciele i duszy. Kiedy ktoś poczuje nagle gorzki smak w ustach nawrócenia, ciężko to odchoruje i najzwyklej w świecie złoży nam reklamację. Co my wtedy mu powiemy?
Na kartach Ewangelii Jezus jawi się jako bardzo bogata osobowość. Nie ukrywa tego żaden z ewangelistów. Można nawet powiedzieć, że każdy dodaje coś od siebie kładąc akcent no coś innego. Czasami budził w nich zachwyt, niekiedy oburzenie, a nawet lęk lub zadziwienie przemieszane z niezrozumieniem. Sam fakt, że jedno spojrzenie lub słowo sprawiało, iż gotowi byli natychmiast zmienić całe swoje życie wiele już znaczy.
Dodatkowym wyzwaniem było nieustanne pielgrzymowanie Jezusa powiązane z znoszenie trudów podróży: głodu, chłodu, ludzkiego gniewu tak jak w Nazarecie czy w Samarii. Dorównać Jezusowi kroku było zdecydowanie trudno. Warto prześledzić trasę, którą pokonał: Nazaret, Kafarnaum,Tyberiada nad jeziorem Genezaret, Bet Szean i Scytopolis, Jerycho, Jerozolimę i wiele, wiele innych miejsc. Przy tym nigdzie nie pozostawał na dłużej jakby się gdzieś śpieszył. Wymagało to od uczniów niezwykłej kondycji.
Oprócz fizycznej tężyzny, cechowała Jezusa bardzo duża ekspresja w słowach i gestach. Nie ukrywał swojego gniewu czy to w stosunku do uczniów: Piotra, który chciał pouczać Boga, czy Jana i Jakuba nie bez przyczyny nazwanych Synami Gromu, czy też w stosunku do handlujących w świątyni. Bywało, że ganił uczniów za zbyt małą wiarę lub za to iż są tacy niepojętni. Czasami aż bali się Go o coś pytać.
Innym razem nie obawiał się pokazać swojej wrażliwej natury. Potrafił użalić się nad wdową z Nain, której umarł jedyny syn. Litował się na tłumem zgromadzonych ludzi. Wobec pogan natomiast był czujny i wymagający jak wobec kobiety kananejskiej, ale też otwarty na ich potrzeby i wejście w głębszą relację o czym świadczy dialog z Samarytanką przy studni. Nie ukrywał również łez i smutku z powodu śmierci przyjaciela. Bywało jednak i tak, że wprowadzał uczniów swoim zachowaniem w konsternację, tak jak w ogrodzie oliwnym przed śmiercią.
Jednak, kiedy tylko tego chciał potrafił zachować kamienną twarz, w taki sposób, że inni nie mogli z niej wyczytać nic więcej poza godnością i dostojeństwem, choć okoliczności zewnętrzne za tym nie przemawiały, jak choćby podczas przesłuchania przed Herodem, czy bolesnej męki.
Przedstawiłam jedynie niewielki szkic barwnej osobowości Jezusa. Ja takiego Boga spotkałam i taki skradł mi serce.
Komentarze
Prześlij komentarz