Rozprawa nad Niniwą
Rzekł Pan: «Tobie żal krzewu, którego nie uprawiałeś i nie wyhodowałeś, który w nocy wyrósł i w nocy zginął. A czyż Ja nie powinienem mieć litości nad Niniwą, wielkim miastem, gdzie znajduje się więcej niż sto dwadzieścia tysięcy ludzi, którzy nie odróżniają swej prawej ręki od lewej, a nadto mnóstwo zwierząt?»
Jon 4, 10-11
Dziecko, które doświadczyło Twojej miłości bywa zazdrosne o Twoje spojrzenie. Kiedyś poskładał już wszystkie jego kości, tak że kręgosłup ma już swoje miejsce, i ręce, i nogi, to coś się niedobrego dzieje z jego sercem. Chciałoby, abyś cały należał tylko do niego. A przecież nie może Cię objąć spojrzeniem. Jego wzrok przegrywa ze człowieczeństwem. Jednak starczy tylko muśnięcie Twojej uwagi, aby rozpłynął się w Tobie. To właśnie ta przynależności rodzi w jego sercu poczucie bycia lepszym. Od tamtego. Co nie odróżnia swej prawej ręki od lewej. Dobroć, która dziecię uniosła i utuliła, dla tych powinna stać się apokalipsą śmierci. Winna i niewinna, dziecina? Ta, którą popychasz, aby niosła Dobrą Nowinę. Ta, która czeka na siedem plag ostatecznych.
Komentarze
Prześlij komentarz