Oblubienica i Duch- ciało jako adwent oczekiwania
"A ci, którzy żyją według ciała, Bogu podobać się nie mogą." Rz 8, 8
Ciało jest jedną z barier dla spotkania Ducha. Rodzimy się w ciele dlatego wzrastając wraz z nim czujemy się ciałem. Im bardziej budzi się w nas świadomość człowieczeństwa tym bardziej uważamy się za panów, władców własnego ciała. Bardzo to myląca i złudna zależność bowiem, gdy rozpoczynamy duchowe życie tym bardziej zaważamy, że to ciało zarządza naszymi zmysłami, a my, jak posłuszni mu słudzy, ulegamy jego pożądliwościom i zachciankom. Jesteśmy tak podporządkowani temu osobliwemu poddaństwu, że uważamy ową zależność za wolność i jesteśmy w stanie walczyć o nią z płomienną gorliwością. Tym samym uzurpujemy sobie prawo do decydowania o mechanizmie, którego z goła nie rozumiemy i jeśli tylko Bóg obdarzy nas łaską, aby to dostrzec, nie jesteśmy w stanie go do końca pojąć. Możemy się jednak, dzięki dobroci Boga bacznie mu przyjrzeć, a tym samym nad nim zapanować na tyle, aby ujarzmić ciało i stworzyć przestrzeń dla spotkania Boga. Bowiem nie uda nam się połączyć władzy ciała z władzą Ducha.
I tu można byłoby mieć jakieś zrozumienie dla ateistów. Skoro zatrzymują się na kulcie ciała, nie mają szansy na spotkanie Boga. Oni naprawdę wierzą, że Boga nie ma i w swoim subiektywnym odczuciu mają rację, Bóg nie jest ciałem, a Duchem, Kiedy odrzucimy Ducha pozostaje tylko ciało, a ono, choć przez nich ubóstwiane, jest przecież kruche i śmiertelne. Mam w sobie wiele współczucia dla pustki takiego stanu. Bo chociaż ateizm bywa krzykliwy, kolorowany pióropuszem tęczy, to jednak w konsekwencji jest samotnością, którą człowiek pragnie wypełnić drugim człowiekiem. Nie wiem nawet czy to jest wybór, gdyż wybór to poszukiwanie i poznanie, a w konsekwencji odrzucenie Boga. A jeśli pozostało się tylko na ciele i nie odnalazło Ducha, czy możemy wtedy mówić o wyborze? Decyzja o braku wyboru to jednak również wybór i to dużo bardziej bolesny niżbyśmy odrzucili poznanego Boga.
W tych czasach przekierowanie naszej uwagi z ciała na Ducha jest bardzo trudne. Nawet starość promowana jest teraz jako kult ciała. Usuwa się z przestrzeni wszystko co słabe i chore. Odpowiedzią na cierpienie, współczesnego człowieka, jest miłosierdzie eutanazji. Kto jednak otrzymał od Pana łaskę choroby, to tak jakby otrzymał zaproszenie do wejścia w głąb siebie. Nie w starości, ale w chorobie dostrzegamy, że nas świat oszukał. Nie jesteśmy Bogiem. Nie mamy władzy nad własnym ciałem. Więcej, nie jesteśmy gospodarzami tego miejsca. Zachodzą w nas procesy nad którymi nie jesteśmy w stanie, ani sami, ani inni, zapanować. Widzimy, że nasze ciało jest skomplikowanym mechanizmem, poruszającym się pomimo naszej "woli" lub "nie woli" istnienia, i które również ustaną poza naszym żądaniem. I co najciekawsze zawsze tak było, tylko młodość i poczucie niezniszczalności dawały nam ułudę władztwa nad tym mechanizmem. I o ile nie wzbudzi się w nas bunt, jakaś pretensja, żałoba nad iluzją nieprzemijalności, odkryjemy przestrzeń Ducha.
Komentarze
Prześlij komentarz