Bo przecież, przecież idę na spotkanie Pana



Codziennie trochę umieramy dla świata
dlatego, kiedy Pan pocałunkiem zamknie me oczy
białą różę wpleć mi, w rude lub srebrne, włosy
bo przecież, przecież idę na spotkanie Pana

I niech ręka ci zadrży nad czarną krempliną
bez wglądu na to, czy skóra ma gładka,
czy wstążką zmarszczek opasana
nałóż mi sukienkę pełną kwiatów łąki
bo przecież, przecież idę na spotkanie Pana

I niech nikt nie mówi o miłości
bo jest czas siania i zbierania
do serca mi przytul krzyż mój najdroższy

Kiedy requiem ciszy przetnie zapach róż
(plastiki zostaw w domu)
niech się kadzidłem rozniesie
pieśń uwielbienia imienia Oblubieńca
bo przecież, przecież idę na spotkanie Pana.






Komentarze

Popularne posty